oprócz fajnej oprawy myślę, że najlepszy jest element zaskoczenia. Wtedy takie oświadczyny pamięta się do końca życia.

Oświadczyny to stresujący moment. Najpierw sam człowiek analizuje swoje uczucia, a potem boi się że może usłyszeć nie. Ja miałem taki ucisk w brzuch, ze myślałem że słowa nie wydukam. Jak boli wątroba objawy mi nieznane. Ale na pewno właśnie ja tak się czułem. Na szczęście wszystko się udało i nie zostałem odrzucony. A na miejsce polecam romantyczną kolację nad brzegiem jeziora.

ja dostałam w Wielkanoc piękny pierścionek a za 3 tygodnie ślub

Oświadczyny właściwie w ogóle nie są potrzebne. Wydaje się może, że to taki zwyczaj ze starszych czasów, ale właśnie widzę, że jest jakby na odwrót - młodzi się oświadczają, natomiast starsze pokolenie wspomina, że w ogóle nie praktykowało czegoś takiego jak oświadczyny.

U mnie w ogóle oświadczyn nie było, nie bawię się tak!!

ja też o oświadczyny nie prosiłam, my podjęliśmy decyzję o ślubie i ja nawet o zaręczyny nie prosiłam. Kupiliśmy takie symboliczne obrączki które nosiliśmy od czasu kiedy zdecydowaliśmy się na małżeństwo, a tym poproszeniem o rękę mnie zaskoczył totalnie.

Oświadczyny teraz przechodzą do historii.

zgadza się, mnie osobiście wcale nie były potrzebne

U mnie były oświadczyny, ale srebrny pierścionek zaręczynowy dopiero później wybraliśmy razem http://wkruk.pl/pierscionki-zareczynowe . Mój narzeczony chyba podjął spontanniczną decyzję Ale była ona słuszna, dobrze że w końcu się zdecydował

no i bardzo dobrze