30-01-2015, 01:39
Moim problemem są relacje ze znajomymi, głównie z klasy.
Od początku:
W podstawówce miałem w sobie coś takiego, że zawsze byłem w centrum każdego konfliktu, afery. Miałem dużo wrogów, ciągle jakieś problemy. Miałem tego dość ale wpadłem w taki ciąg zdarzeń że nie dało się z tego wyplątać.
Poszedłem do gimnazjum. Byłem spokojny, zdystansowany, trochę na uboczu. Zawracałem sobie głowę "co sobie pomyślą o mnie inni". Bałem się odrzucenia, zresztą pamiętałem cyrk z podstawówki więc chciałem uniknąć powtórki z rozrywki. I fakt, gimnazjum mija mi w miarę spokojnie, choć okazjonalnie byłem obiektem drwin. Niestety przegapiłem moment gdy zaczęły tworzyć się grupki i podziały.
Dziś jestem w 2 klasie gimnazjum. Parę osób w klasie żywi do mnie otwartą nienawiść (nie mam pojęcia dlaczego), reszta w miarę mnie akceptuje. Ale to co mnie martwi:
- Nie mam w klasie żadnych lepszych znajomych
- Zawsze jestem tym ostatnim. Spora część klasy w miarę mnie akceptuje, ale zawsze jest ktoś inny niż ja do zrobienia projektu czy siedzenia w ławce
- Olewanie, z dwoma mniej popularnymi osobami chciałem się jakoś dogadać a ich reakcja jest dokładnie odwrotna niż sądziłem: pomrukiwanie, olewanie, jak w klasie jest jakieś wolne miejsce to się przesiadają (siedzę z nimi na historii i geografii). Czuję się paskudnie widząc że ludzie którym nic nie zrobiłem po prostu uciekają ode mnie.
Czuję się niezbyt lubiany w klasie, mam wachania nastrojów (raz myślę że mogę osiągnąć wszystko, innym razem że jestem do niczego).
Tak, poza szkołą mam pasję i paru lepszych znajomych, ale to w szkole spędzam pare godzin dziennie.
Co byście zrobili na moim miejscu?
Od początku:
W podstawówce miałem w sobie coś takiego, że zawsze byłem w centrum każdego konfliktu, afery. Miałem dużo wrogów, ciągle jakieś problemy. Miałem tego dość ale wpadłem w taki ciąg zdarzeń że nie dało się z tego wyplątać.
Poszedłem do gimnazjum. Byłem spokojny, zdystansowany, trochę na uboczu. Zawracałem sobie głowę "co sobie pomyślą o mnie inni". Bałem się odrzucenia, zresztą pamiętałem cyrk z podstawówki więc chciałem uniknąć powtórki z rozrywki. I fakt, gimnazjum mija mi w miarę spokojnie, choć okazjonalnie byłem obiektem drwin. Niestety przegapiłem moment gdy zaczęły tworzyć się grupki i podziały.
Dziś jestem w 2 klasie gimnazjum. Parę osób w klasie żywi do mnie otwartą nienawiść (nie mam pojęcia dlaczego), reszta w miarę mnie akceptuje. Ale to co mnie martwi:
- Nie mam w klasie żadnych lepszych znajomych
- Zawsze jestem tym ostatnim. Spora część klasy w miarę mnie akceptuje, ale zawsze jest ktoś inny niż ja do zrobienia projektu czy siedzenia w ławce
- Olewanie, z dwoma mniej popularnymi osobami chciałem się jakoś dogadać a ich reakcja jest dokładnie odwrotna niż sądziłem: pomrukiwanie, olewanie, jak w klasie jest jakieś wolne miejsce to się przesiadają (siedzę z nimi na historii i geografii). Czuję się paskudnie widząc że ludzie którym nic nie zrobiłem po prostu uciekają ode mnie.
Czuję się niezbyt lubiany w klasie, mam wachania nastrojów (raz myślę że mogę osiągnąć wszystko, innym razem że jestem do niczego).
Tak, poza szkołą mam pasję i paru lepszych znajomych, ale to w szkole spędzam pare godzin dziennie.
Co byście zrobili na moim miejscu?